Kategoria: Photo gallery
Odsłon: 26685


Fotografie wzmacniacza wykonał i wraz z opisem przekazał nam ZoltAn.
(Andrzej Żółtowski, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.).

Produkowany seryjnie w latach sześćdziesiątych przez wschodnioniemiecką firmę VEB Kligenthaller Harmonikawerke (późniejsza VERMONA) w Kligenthall dwuwejściowy, mikrofonowo - instrumentowy wzmacniacz MV3, pomimo stosunkowo małej (12W) mocy wyjściowej był wyjątkowo udanym opracowaniem w swojej klasie jakościowej.

Wraz z tworzącą z nim komplet szerokopasmową kolumną głośnikową stanowił obiekt westchnień i marzeń większości kameralnych zespołów muzycznych, zarówno amatorskich jak i profesjonalnych, z tamtych lat: z racji wyjątkowo dynamicznego i wspaniale "pełnego" brzmienia.

Wynikało ono nie tyle z samego (klasycznego) układu wzmacniacza co z zastosowanego transformatora wyjściowego o stosunkowo dużym przekroju rdzenia - produkcji specjalizowanej "enerdowskiej" firmy Bohm i świetnie dopasowanej, perfekcyjnej jakościowo kolumny głośnikowej.


Rys. 1.


Rys. 2.

Wykonanie wzmacniacza jest iście "niemieckie": solidne, a zarazem wręcz spartańskie i do tego wszystkiego wyjątkowo niezawodne.


Rys. 3.


Rys. 4.

Samonośne chassis składa się z sześciu aluminiowych kątowników i stalowej przetłoczonej płyty czołowej z dwoma przygrzanymi wspornikami. Rolę "usztywniaczy" całej tej konstrukcji stanowią... rdzenie transformatorów: sieciowego i głośnikowego, przykręcone równocześnie i do wsporników płyty czołowej i kątowników właściwego chassis.


Rys. 5.


Rys. 6.


Rys. 7.


Rys. 8.


Rys. 9.

Pomiędzy transformatorami znajduje się średniej wielkości płytka drukowana, mieszcząca elementy kompletnego zasilacza, wzmacniaczy wstępnych, odwracacza fazy i PP stopnia mocy zrealizowanego na dwóch lampach EL84.

Rozwiązanie to jest tak dziecinnie proste, że do dziś może uchodzić za szkolny wręcz przykład racjonalnego rozwiązania konstrukcyjnego wzmacniaczy wykonywanych na pojedynczej płycie drukowanej przy zupełnym braku dostępu do elementarnego wyposażenia warsztatowego.


Rys. 10.


Rys. 11.

Ciekawostką - świadczącą o wyjątkowo dobrym obmyśleniu i zaprojektowaniu konstrukcji wzmacniacza jest bezskrętkowe poprowadzenie (zsymetryzowanych względem masy) obwodów żarzenia lamp - zasilanych ze wspólnego uzwojenia ~6,3V, tudzież fakt, że - poza wyposażeniem pierwszej lampy ECC83 w stalową tulejkę (kubek) ekranującą - żaden z obwodów wejściowych i korekcyjnych nie jest ekranowany!!!

Przewody połączeniowe są stosunkowo krótkie i rozmieszczone w sposób ograniczający możliwość powstawania sprzężeń pasożytniczych. Mimo tej pozornej "bylejakości" i maksymalnie uproszczonego zasilacza wzmacniacz MV3 cechuje wyjątkowo niski poziom przydźwięku sieciowego i całkowity brak niepożądanych sprzężeń pomiędzy sąsiadującymi ze sobą oddzielnymi obwodami wejściowymi, korekcyjnymi i wyjściowymi. Przy "otwartych" wejściach, rozkręconych do maksimum potencjometrach wzmocnienia i dowolnych położeniach korektorów barwy dźwięku z głośnika dobiega jedynie lekki szum.


Rys. 12.


Rys. 13.


Rys. 14.


Rys. 15.

Całometalowa, przewiewna "kompaktowa" obudowa, wykonana ze stosunkowo cienkiego, niemniej wystarczająco sztywnego, stalowego sita z przygrzaną doń na stałe perforowaną tylną pokrywą, dokładnie izoluje wzmacniacz od zewnętrznych pól elektromagnetycznych zapewniając przy tym doskonałe chłodzenie elementów - przede wszystkim lamp mocy. Mikroskopijnej wielkości otwory sita zabezpieczają elektronikę wzmacniacza przed przypadkowym wpadnięciem drobnych przedmiotów do jej wnętrza.


Rys. 16.


Rys. 17.


Rys. 18.

Prostota demontażu obudowy jest wręcz niepojęta: sprowadza się ona do wykręcenia zaledwie DWÓCH, usytuowanych u dołu tylnej pokrywy, wkrętów M3, i wysunięciu z niej całego chassis wzmacniacza. Coś prostszego - a zarazem niezawodnego - trudno doprawdy byłoby wymyślić. Konstruktorom z Kligenthal -jak widać - znakomicie się to udało!"

Wewnątrz obudowy znajduje się niewielka preszpanowa "rozpiska", podająca typy i usytuowanie lamp zastosowanych w MV3.


Rys. 19.

Wzmacniacz współpracował ze specjalnie zaprojektowaną dlań kolumna głośnikową, wyposażoną w duży, (30cm) szerokopasmowy głośnik o mocy 12,5W/6omów. Typu głośnika, niestety, nie znam - niemniej był to głośnik produkcji RFT.

Efektywność kolumny była tak duża, że zapewniała skuteczne nagłośnienie nawet mocno zatłoczonej ludźmi sali.

Podstawowe dane techniczne wzmacniacza:

MV3 jest typowym wzmacniaczem wokalno - instrumentowym, przeznaczonym do współpracy z mikrofonem dynamicznym, instrumentami klawiszowymi, gitarą solową lub akompaniującą. Niemniej, świetnie się sprawdza w zestawieniu z gitarą basową bądź skrzypcami elektrycznymi czy takimż kontrabasem z racji doskonałego przenoszenia najniższych częstotliwości.

Z racji wyjątkowo małych zniekształceń sygnału wyjściowego przy maksymalnej mocy wyjściowej wzmacniacz MV3 zdecydowanie nie nadawał się do gry z "przesterem" - po prostu zjawisko to praktycznie w nim nie występowało.

Z założenia zestaw MV3 przeznaczony był do nagłaśniania pomieszczeń średniej wielkości: klubów, kawiarni, auli szkolnych czy kameralnych sal koncertowych.

Z doświadczeń eksploatacyjno - serwisowych:

  1. Kondensatory elektrolityczne.
    Stosunkowo niska jakość "enerdowskich" elektrolitów wysokonapięciowych wiązała się z częstą ich awaryjnością. Niemożliwość zdobycia oryginalnych kondensatorów Frolyt - wlutowywanych bezpośrednio w płytkę drukowaną -  powodowała konieczność zastąpienia ich polskimi kondensatorami Belma albo Elwa - wymagającymi montażu na wspornikach z drutu (patrz rys.11).
    Wywiercenie otworu w płytce pod gwintowany trzpień polskiego elektrolitu było niemożliwe: z uwagi na małą wysokość kątowników chassis i niebezpieczeństwo zwarcia między "gorącymi" wyprowadzeniami elektrolitu a blaszaną obudową,
  2. Potencjometry.
    Szybkie pojawianie się trzasków, przerw albo skoków głośności w oryginalnych potencjometrach prod. wschodnioniemieckiej wymagało niezwłocznego zastąpienia ich potencjometrami TELPOD lub zachodnimi - zbliżonymi wymiarowo i o lepszej jakości,
  3. Potencjometr symetryzujący żarzenie.
    We wzmacniaczu zastosowano nastawny potencjometr masowy 500Omów. Pogarszający się kontakt ślizgacza ze ścieżką oporową powodował skokowe pojawianie się przydźwięku sieci i wymagał niezwłocznej wymiany na telpodowski masowy potencjometr nastawny o niższej wartości 100Omów albo jeszcze lepiej miniaturowy drutowy 100Omów,
  4. Gniazda DIN - wejściowe i głośnikowe.
    Wskazane było wymienienie oryginalnych "enerdowskich" gniazd DIN na polskie - dużo trwalsze i zapewniające lepszy kontakt z wtyczkami,
  5. Współpraca z innymi kolumnami głośnikowymi.
    Wzmacniacz ów równie dobrze współpracował z kolumnami głośnikowymi o impedancji 4 lub 8 Omów. W pierwszym przypadku zauważało się niewielki wzrost mocy ale także i zniekształceń, w drugim zaś zmniejszenie efektywności nagłośnienia.
    Zarazem brzmienie stawało się wyraźnie mniej "pełne" i dynamiczne - co wskazywało jednoznacznie na celowe zaprojektowanie oryginalnej kolumny głośnikowej do tego wzmacniacza!
  6. Zalecane było zasilanie wzmacniacza MV3 z sieci energetycznej z zerowaniem: zmniejszało to radykalnie możliwość pojawiania się przydźwięków wynikających ze stosowania długich kabli instrumentowych bądź różnic potencjałów między sąsiednimi zerowanymi wzmacniaczami - czyli solidnych "kopów" prądami błądzącymi - w przypadku dotknięcia ustami np. mikrofonu przez "podłączonego" do innego wzmacniacza gitarzystę). Wymagało to wymiany oryginalnej fabrycznej wtyczki sieciowej z bocznostykowym zerowaniem na polską z otworem na kołek zerujący.

Wzmacniacz MV3 już wówczas był trudnodostępny na rynku polskim - sprowadzany był na zamówienie zwykle przez instytucje edukacyjne lub społeczne. W wolnej sprzedaży - w sklepach muzycznych - praktycznie go nie było.

Dzisiaj również stanowi (wyjątkowo poszukiwany przez zwolenników czystego brzmienia instrumentów) rarytas - zaliczający się do "vintage amplifiers".

W oryginalnej formie (bez jakichkolwiek przeróbek) jest absolutnym unikatem - także na dzisiejszym rynku niemieckim.

Fabryczne prospekty wzmacniacza MV3 przedstawione są na rysunkach 20 i 21. Dla zainteresowanych szczegółami zamieszczam dodatkowo:


Rys. 20.


Rys. 21.


Wzmacniacz MV3 - uzupełnienie z dnia 5.06.2006r.

Przedstawiony w Galerii wzmacniacz MV3 jest późniejszą, ostateczną konstrukcją firmy Kliegenthaller Harmonikaverke. Ostatnio wszedłem w posiadanie znacznie wcześniejszej, prawdopodobnie konstrukcyjnie pierwszej wersji tego wzmacniacza. Od swojego następcy różni się kilkoma niewielkimi szczegółami:

  1. płyta czołowa wykonana jest z prasowanego laminatu bakelitowego.
    Na kremowej, bardzo odpornej mechanicznie powierzchni płyty napisy naniesione są metodą zapewniającą wyjątkową ich odporność na warunki otoczenia i ścieranie.
    Wbrew pozorom nie jest to ani grawerka ani sitodruk a technologia fotograficzna podobna do stosowanej przy wykonywaniu fotografii ... nagrobkowych (!): na białą powierzchnię laminatu naniesiono emulsję fotograficzną – naświetlono ją, wywołano i utrwalono jak klasyczne zdjęcie a następnie poddano zabiegowi utwardzenia powierzchniowego,
  2. pokrętła - znacznie różnią się od zastosowanych w późniejszej wersji - wykonane są
    z czarnego, głęboko moletkowanego bakelitu. Są zdecydowanie praktyczniejsze, ich lekko stożkowaty kształt zapobiega „więźnięciu” palców pomiędzy gałkami podczas regulacji,
  3. pod względem układu elektronicznego i wykonania i wcześniejszy i późniejszy model niczym się nie różnią. We wcześniejszym modelu zastosowano wysokojakościowe papierowe kondensatory sprzęgające poszczególne stopnie, o ich dobrych parametrach świadczy - mimo upływu wielu lat - pełna funkcjonalność wzmacniacza. Także drutowy rezystor katodowy 130Ω/5W/2% (!) oraz nastawny rezystor 500Ω są równie doskonałej jakości.
    Montowane w późniejszych modelach rezystory katodowe 120Ω/2W (o tolerancji nawet +/–20%) przegrzewały się powodując często powstawanie „zimnych lutów” i miejscowe zwęglanie się druku w osłabionych miejscach a niekiedy - w przypadku skrajnie niskiej rezystancji (–20%) - nawet nieco szybsze zużywanie się lamp mocy. W całkiem niedawno naprawianym (a właściwie częściowo rekonstruowanym) przeze mnie wzmacniaczu MV3, wylicytowanym w Allegro przez nabywcę za horrendalna cenę, FABRYCZNIE wlutowany rezystor katodowy miał rezystancję ... 98Ω !!!

Wewnątrz ów wcześniejszy model MV3 jest w stanie nieomal fabrycznym: wymieniono w nim gniazdo bezpiecznika (na polskie z gwintowaną wkrętką - zdecydowanie bardziej funkcjonalne), przewód sieciowy z oryginalnego trójżyłowego na dwużyłowy (tylko po co?!) i dwusekcyjny kondensator elektrolityczny w prostowniku napięcia anodowego.

Tradycyjnie jest to najbardziej zawodny we wzmacniaczach MV3 element.

Niestety, z zewnątrz wzmacniacz nie oparł się upływowi czasu: emulsja na powierzchni płyty czołowej jest miejscami porysowana, napisy przybrały kolor sepii (co tylko potwierdza przypuszczenie, że są wykonane metodą fotograficzną), dwie gałki są nieoryginalne...


Rys. 22.


Rys. 23.


Rys. 24.


Rys. 25.


Rys. 26.


Rys. 27.


Rys. 28.

Pomimo bardzo dokładnych oględzin elementów wzmacniacza nijak nie udało mi się ustalić dokładnego roku produkcji urządzenia. Prawdopodobnie będzie to koniec pierwszej połowy lat sześćdziesiątych (czyli początek produkcji wzmacniacza MV3).


Wzmacniacz MV3 - uzupełnienie z dnia 6.01.2007r.

Okazuje się, że przedstawione powyżej dwie wersje wzmacniacza MV3 wypadałoby uzupełnić o kolejne "klony":

Wzmacniacz z płytą bez "odnośników" prawdopodobnie posiadał dwukolorową obudowę - pokrywy przednia i tylna polakierowane były na czarno. Potwierdza to zdjęcie zamieszczone na stronie domowej www.vermona.de (Vermona -> Nostalgie -> Regent -> VA2 MV3).

Jeszcze jedną (a więc piątą - nie wiadomo czy w ogóle produkowaną) wersję widać na reklamowym prospekcie wzmacniacza (patrz zdjęcie 20) - płyta czołowa ma charakterystyczną czarną obwódkę na krawędziach zaś pokrętła potencjometrów są najwyraźniej białe."

Andrzej Żółtowski, ZoltAn